Mądry film, które nie daje się włożyć do szufladki z napisem "typowa młodzieżówka złożona z klisz". Świetny pomysł z parodiowaniem filmów, bardzo dobra gra aktorska. Chyba na niczym nigdy tyle nie płakałem, ostatnie pół godziny to już w ogóle bez przerwy.
To ten rodzaj filmu, który mógł nakręcić tylko młody, nieustraszony filmowiec, jeszcze nie przejmujący się regułami gry oraz gatunkowymi ograniczeniami, śmiało żonglować nieprzystającymi do siebie elementami i wyjść z tego obronną ręką. "Earl i ja, i umierająca dziewczyna" wymyka się prostym łatkom. Na pierwszy rzut...
więcejGwiazd naszych wina, Niech będzie teraz, Keith, Szkoła uczuć...a teraz to. Nie mam nic do tego filmu, bo nawet go jeszcze nie widziałam, ale nie wiem jak was, mnie trochę irytuje to, że chorobę wykorzystuje się jako motyw wielkiej miłości. Poza tym - wątpię, żeby umierająca dziewczyna mogłaby wyglądać tak dobrze jak ta...
więcejCzy dysponuje ktoś listą / mógłby wyróżnić oryginalne tytuły filmów, które Greg i Earl przerabiali? :)
Bardzo dobry i wartościowy film... kapitalny pomysł... świetne wykonanie... najlepsze były te wszystkie filmiki które nakręcali chłopaki... Końcówka film to coś niesamowitego... nadaje jeszcze większego sensu całości, jeszcze większej wartości jakby i wcześniej była mała... Polecam gorąco... coś ambitnego i cholernie...
więcejPojawił się oficjalny zwiastun, a filmweb jeszcze nawet nie ogarnął obsady w odpowiedniej kolejności... Pobudka ;)
Oglądałem i przypomniałem sobie siebie w czasie Liceum. Swoją beztroskę, brak większych problemów, oglądanie się za dziewczynami, ciągłe imprezy, etc. A co, gdyby ktoś z nas, w takim właśnie wieku, został tego wszystkiego pozbawiony... Radzę zobaczyć film.
Przesycenie emocji i dotykanie śmierci....
A potem po seansie trzeba wrócić do rzeczywistości i cieszymy się, że to Nas jednak nie dotyczy, że nie widzimy tego na co dzień, nie mamy z tym do czynienia. Niektórzy mają z tym żyją.
Polecam. Film smutny, ciężki.
Ostatni raz kiedy płakałem na filmie miałem 10 lat. Było to po śmierci Leslie w "Most do Terabithii". Teraz, po 9 latach nastał ten drugi raz. Dużo dramatów wywołało we mnie smutek, żal, ale te emocje szybko minęły. Natomiast na tym filmie płakałem jak dziecko, coś we mnie pękło. Zżyłem się, może nawet utożsamiłem z...
więcejA ja się zastanawiam po co to robią. Bo ludzie to lubią? Naprawdę lubią? Ja nie lubię.
To co mi przeszkadza polubić ten stan, to wiedza, iż do wywołania radości czy wzruszenia posługują się dobrze dopracowanymi przez lata schematami. Dobrze wiedzą w którym momencie widzowi zaczną płynąc wydzieliny z oczu i z nosa i...
Ten film jest jak wielkanocna wydmuszka, efektowna, kolorowa ale niestety udająca niepowtarzalną i co najgorsze w środku pusta.
Nie będę się tutaj znęcał na filmem i jego twórcami, którzy w iście amerykańskim stylu usiłowali wyprodukować arcydzieło, pokazując jak "twórczo" można odczytywać klasykę.
Niestety do mnie...
Na początku myślałem że to kolejna głupia amerykańska komedia, później myślałem że to klon Szkoły Uczuć, ale zostałem mile zaskoczony. Ćwierć filmu przerwałem gdyż odwiozłem przyjaciółkę do domu. Po powrocie zastały mnie napisy końcowe ale po smutnej muzyce upewniłem się poniekąd co do zakończenia. Dokończyłem w...