Co z tego, że kicz, co z tego, że klasa B, skoro takich fazerskich motywów nie znajdzie się nigdzie indziej? Takie coś mógł wymyślić tylko jakiś wizjoner, prawdziwy artysta.
Takie trochę ubocze kina o sensacyjnej fabule, tak jak spaghetti westerny Corbucciego. Zresztą to tylko kwestia nazwy i bynajmniej nie o wydźwięku negatywnym.
Tak tak, kicz owszem. Natomiast film klasy B jest przeważnie "nieskoordynowany", tworzony przez osoby o małym poczuciu artyzmu. A w tym filmie wszystko grało i współgrało ze sobą:)
Taki film mógł wymyślić ktoś, kto... Czytał mangę będącą podstawą scenariusza :) Siłą tego filmu jest właśnie mangowa narracja, nader umiejętnie przeniesiona na taśmę filmową, uważam. Gdyby nie kilka technicznych zgrzytów, faktycznie byłoby genialnie.