Film Żebrowskiego odbiera mowę. I nie tylko wrażeniowo, ale również realizacyjnie. Sceny, z których skomponowany jest Szpital Przemienienia zapadają w pamięć. Pozostawiają ślady w psychice jak gwoździe. Sekułowski, który rzuca się na podłogę, aby dotknąć językiem cyjanku. Lekarze, którzy składają świadectwo swojego pochodzenia, swojego charakteru. SS-mani eskortujący chorych do miejsca egzekucji. Ciężar ostatnich 10 minut filmu jest nie do udźwignięcia przez ludzką psychikę. Pluton egzekucyjny wkracza do szpitala. Gasną kolory. Obraz przyjmuje pigment cienia. Ujęcia z ręki indukują paniczny strach, gorączkę bezsilności, chaos. SS-mani niosą śmierć. Chorzy nie są świadomi co się dzieje, ale przeczuwają koniec. Część się broni, część posłusznie przyjmuje swój los. Idą jak bydlęta prowadzone na rzeź. Pielęgniarz układa równo zwłoki w dole. Nikt nie czeka aż skończy. Żołnierze sypią już na niego piach. Słychać szmer spadającej ziemi. Bezwładne kończyny uginają się jak gałęzie, pod wpływam ciężaru piasku.
Oglądałem w milczeniu.
Świetna analiza. Czuję podobnie, także milcząco, otwierałem szeroko oczy ze zdumienia. W tym obrazie jest znacznie więcej tragizmu niż choćby w Katyniu Wajdy. Zapamiętam ten film do końca życia.
Oglądałem film w słuchawkach. Odgłosy szaleńców robią wówczas niesamowite wrażenie. Gratulacje za uważne oglądanie (słuchanie).
Bardzo ładnie to napisałeś. Film nie przekombinowany, nie za długi, z głębokim drugim dnem. Znakomita scena miłosna (choć to nieodpowiednie słowo) , będąca wyrazem rozpaczy świadomej ostateczności lekarki.
tak...ale może warto sięgnąc też po pierwowzór powieściowy ? Stanisław Lem...tym razem jako realista...gorąco polecam, podobnie jak resztę Jego twórczości...
Nie oglądałam filmu. Zaczęłam, ale 13 - calowy telewizor z anteną, jaki miałam w okresie, kiedy wyświetlali Szpital przemienienia w telewizji, nie poradził sobie z odbiorem. Czytałam książkę. Sytuacje w szpitalu psychiatrycznym to jeszcze większy majstersztyk niż "Atlas" w IV cz. Dziadów. Książka świetna, zwłaszcza postać inteligentnego enigmatycznego samotnego "lekarza", ale zanim zaczęłam czytać, myślałam, że zawarty w niej będzie przebieg szeroko zakrojonej akcji nazistów pod nazwą T 4. Lem był jednak bardziej subtelny, ukazując zaczątek tego, kiedy dopiero przejmowanie szpitali się rozpoczyna. To by jednak potęgowało obraz okrucieństwa i nie pozostawiało otwartości zakończenia w obliczu dziejów historycznych.
Jeden z najlepszych produktów polskiej kinematografii. Niesłusznie niedoceniany.
Tak, odbiera mowę, ma niezwykły ciężar przez ukazanie tragicznych faktów. Ale też nie ogranicza się do tego. Ma wiele wymiarów i każdy z nich jest istotny: psychologiczny, medyczny, historyczny - a w każdym z nich ukazuje się - i otrzymuje rozstrzygnięcie! - wymiar moralny; pytanie o godność człowieka, postawę lekarza, możliwość kompromisów. To właściwie wiele problemów moralnych, postawionych z ogromnym autentyzmem w każdym z tych wymiarów, a w zakończeniu filmu łączących się w jeden. Rozstrzygnięty.
To niezwykłe piękno tego obrazu.
Jeden z najlepszych polskich filmów. Niezwykle przejmujący. Końcowa sekwencja: porażająca; niezwykle trudna do oglądania. Nic więcej napisać nie sposób, nic więcej napisać nie trzeba...