Dawno nie widziałem obyczajowego filmu, który okazałby się tak przyjemny do oglądania, w dodatku niegłupi. Poniekąd to jest jego słabością: nie jest traumatyczny, nie chce się człowiek powiesić wraz z bohaterami. Problemy są rozegrane dość dobrze, nawet niesztampowo. Ci źli nie są źli do szpiku kości, mają po prostu inne życiowe cele i film zdaje się dochodzić do takiej konstatacji, że wszystko jest kwestią wyboru, jedne wybory łączą ludzi, inne dzielą, a życie idzie dalej. Spodobało mi się, że nie podkreślono grubą kreską złych i dobrych decyzji oraz fakt, że praktycznie każdy bohater w tym filmie ma jakąś tam głębię a nie jest po prostu papierowym dwuliniowcem.
Ciekawa rola Drivera - ja wiem, że nie bardzo ambitna, ale przyznaję, że rzadko tak mi się podoba jak w roli Philipa. Fajna postać zagrana ze swadą, humorem. Dodam, że postać w ogóle fajnie napisana - niby bardzo lajtowa, luźna, dziecinna wręcz, ale zarazem ciepła i lojalna.
Nie wiem na ile ten film jest klasycznym dziełem obyczajowym. To chyba trochę taka wariacja na temat albo chodzenie wokół sztafażu. Ale podobało mi się. Jak rzadko kiedy nie czułem, że oglądam film obyczajowy za karę a nawet nie musiałem się znieczulać szkockim napojem na bazie zbóż ;-)